Pobudka. Praca. Powrót do domu. Znowu praca. Kolejny powrót do domu - ostatnimi czasy tak wygląda moje życie. Dlaczego?- zapytacie. Odpowiedź jest banalnie prosta: PIENIĄDZE! Tylko czy warto ryzykować zdrowie dla marnych 14 centymetrów papieru? Tu odpowiedź jest bardziej skomplikowana. Nie chcę harować jak wół, ale ktoś musi. No i tu ponownie zapytacie" Dlaczego? Czemu nie zrezygnujesz skoro tego nie chcesz? Odpowiedź jest jedna, ale składa się na nią wiele czynników... Niepełnosprawny młodszy brat, przykuty do wózka, ponieważ jakiś idiota nie rozumie, że motocykl trzeba zatrzymać na czerwonym świetle, a nie dociskać gazu i wjechać w niespełna 15-nasto letnie dziecko. Mama w głębokiej depresji po kilku nieudanych próbach samobójczych oraz ojciec pracoholik. No gdyby jeszcze przynosił pieniądze do domu byłoby wszystko w porządku. No ale niestety był czynnym alkoholikiem i 3/4 wypłaty potrafił wydać na czystą albo wino z kartonu.
Tak, wiem. Ten obraz nie wydaje się być w różowych barwach, ale mogę was zapewnić, że nie jest jakoś tragicznie. A przynajmniej kiedy ja jestem u nich w odwiedzinach. Aktualnie mieszkam w Bełchatowie gdzie pracuję na stanowisku kierowniczym w hotelu "Magnolia". Pomimo młodego wieku zostałam doceniona i przyznano mi tak wysoko stanowisko. Sama byłam tym zaskoczona ale jak to się mówi "złapałam Pana Boga za nogi" albo " Skoro życie dało mi cytryny, a ja zrobiłam z nich lemoniadę" . Tak też było w moim przypadku. Przyjęłam posadę. Odpowiedzialniejszą, bo jak coś zepsują to ja obrywam. Jednakże wypłata jest wyższa i znaczne sumy mogę wysłać do domu na leki mamy oraz rehabilitację Sebastiana. Chociaż na tyle mogłam im się przydać...
Ten dzień zaczął się tak jak wszystkie poprzednie, ale zapamiętam go do końca życia. Tak jak każdego ranka obudziłam się dokładnie o 7;30 i po szybkim śniadaniu i wbiciu się w strój typowo roboczy udałam się spacerkiem w stronę hotelu. Przywitałam się z pracownikami i zasiadłam za biurkiem uprzednio prosząc Agnieszkę - recepcjonistkę, o filiżankę kawy, którą otrzymałam niedługo potem. Przeglądałam właśnie faktury, gdy do mojego skromnego gabinetu wpadł niczym błyskawica Grzegorz - szef kuchni. Spojrzałam na niego pytająco, chcąc ponaglić usprawiedliwienie jego nieobecności w kuchni.
- Kajka - tak na mnie tutaj wołali - Ratuj! Jolka zachorowała i brakuje nam rąk do pracy! Kelnerów nie mamy, no! - żywo gestykulował.
Spojrzałam na grafik. Oprócz Jolki, Krzyśka i Magdy, którzy byli dzisiaj na zmianie, nikt nie był dostępny. A to L4 albo urlop albo opieka na żądanie lub na dziecko. Ścisnęłam skrzydełka nosa chcąc coś szybko wymyślić. Nagle doznałam olśnienia:
- Ja ją zastąpię! Tylko pokarz mi co i jak!
- Serio? Mogłabyś?
- Tak! I tak prawie skończyłam, więc nie ma problemu.
Grzegorz rozradowany rzucił mi się na szyję, dziękując chyba co najmniej ze sto razy. Już po chwili wiedziałam co i jak i latałam to z zamówieniami to z talerzami wypełnionymi pysznie pachnącymi daniami.
Po godzinie 15 skończyłam swoją zmianę i udałam się w drogę powrotną. Szybki prysznic w mieszkaniu i makijaż. Potem do "Loveholica" aby nadziani faceci rzucali we mnie pieniędzmi za pokaz umiejętności tanecznych na rurze. Na jedno mi to schlebiało, bo "Hej! Jestem atrakcyjną kobietą i mężczyźni za mną szaleją!", ale z drugiej strony jednak czułam pewien niesmak, bo przecież w pewnym sensie oni zdradzali swoje kobiety i wydaja ich ciężko zarobione pieniądze by popatrzeć jak jakieś dziewczyny prężą się przed nimi by uciułać trochę grosza bądź też okraść ich w najgorszym przypadku.
Niestety, ale takie tutaj były priorytety. Plułam sobie w twarz, że postanowiłam się podjąć tej pracy, ale wtedy całość jednej wypłaty mogłam spokojnie przelać na konto mamy i nie musiałam się martwić, że przepije to ojciec i nie będą mieli co włożyć do garnka.
" A teraz przed państwem: Jedyna i niepowtarzalna! Kochana przez wszystkich mężczyzn na świcie! Niezastąpiona i niesamowicie pociągająca: DIABLA! (z hiszp. Diablica) - Seksowna Królowa Nocy!"
Usłyszawszy wstęp, weszłam na scenę i ustawiłam się w gotowości, a gdy tylko rozpoznałam takty "Don't be so shy" , zaczęłam kołysać biodrami. Odwróciłam się w stronę widowni, a mój wzrok spoczął na przystojnym brunecie. Przygryzłam dolną wargę, ale nie odwróciłam wzroku. Trzymaliśmy kontakt do końca utworu, a po gromkich oklaskach, wróciłam do przebieralni. Przebrałam się w swoje normalne ubrania i zmierzałam w kierunku wyjścia. Czekał tam na mnie wspomniany wcześniej brunet.
Zapewne gdybym go nie spotkała, wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej...
___________________________________
Cześć Wam! :D
Że zwrócicie uwagę na to opowiadanie xD
Za nami prolog.... Mam nadzieję, że się podobał ;)
Pozdrawiam ♥
Hachiko