niedziela, 16 października 2016

#Seis: Lady Marmalade

*F*

Niechętnie przystanąłem na przeciwko wejścia do klubu, obok Nicoloasa, którego chcąc czy też nie, ale musiałem pilnować aby przeprosił jak należy tamtą dziewczynę. Lepiej dmuchać na zimne, bo jak znam tego tchórza to z pewnością znowu by nawiał albo już do końca by się skompromitował.

No, ale cóż... Nie każdy jest takim ideałem jak ja...

Mozolnym krokiem wkroczyłem za przyjacielem do lokalu i zająłem z nim miejsca na przeciwko sceny. Mam tylko cichą nadzieję, ta dziewczyna jeszcze tu pracuje i Uriarte załatwi to tak jak trzeba i nie będę musiał go potem zabijać za wyciągnięcie mnie z domu, w którym obmyślałem jak poderwać Panią Milewską...

Czekałem cierpliwie aż ta cała maskarada dobiegnie końca kiedy mój wzrok przyciągnęła grupka dziewcząt znajdująca się na scenie. Jednak szczególnie zainteresowała mnie pewna brunetka, która wydawała mi się dziwnie znajoma. Przypominała mi kogoś, ale za Chiny Ludowe nie mogłem sobie przypomnieć kogo.

Dziwne...

*K*

Zaprzestałam tańczyć i z paniką wymalowaną na twarzy obserwowałam tak dobrze mi znanych dwóch mężczyzn. Facundo... I ten gość... O nie...

Czułam na sobie ich wzrok i szczerze powiedziawszy - jedyne o czym myślałam w tej chwili to, to aby uciec. Jak najdalej. Byleby od nich. 

Już zrywałam się do biegu, ale widząc spojrzenie Marioli typu "Tylko, kurwa, spróbuj" zreflektowałam się i wróciłam do tańca.

To będzie długi wieczór...

~*~

W czasie, którego nie powstydziłby się nawet Olimpijczyk  z biegów, dopadłam do swoich rzeczy i przebrałam się w trybie natychmiastowym. Pożegnałam się jeszcze z dziewczynami i wybiegłam z lokalu tylnymi drzwiami. Więc jakie było moje zdziwienie, gdy ujrzałam przed sobą mojego wcześniejszego oprawcę.

Starałam się przejść niezauważona, ale moje szczęście dało o sobie znać właśnie w tej chwili...

- Przepraszam - złapał mnie za nadgarstek, chcąc mnie zatrzymać - Możemy chwile porozmawiać?

- O czym ty chcesz rozmawiać? - warknęłam w jego kierunku, wyrywając tym samym swoją rękę z jego uścisku - Wyrzuty sumienia cię dopadły?

Mierzyłam tego jegomościa spojrzeniem dopóki nie stanął przy nim jego kumpel, a moja zmora...

- Kaja? - Argentyńczyk przyglądał mi się badawczo - To ty?

Shit! Dlaczego teraz musiało się wszystko spieprzyć?!

____________________________

Hi! Błagam nie bijcie! Przepraszam z atak długa nieobecność, na którą niestety nie miałam wpływu. Mój sprzęt nawalił, a w międzyczasie koczowałam w Dublinie i pisanie niestety nie było priorytetem podczas pobytu tam. Wybaczcie! -||- 

Jak wam mija 2 miesiąc szkoły? Uczcie się pilnie! Czy coś~~

Mam nadzieję, że ktokolwiek to jeszcze czyta! Obiecuję poprawę, i postaram się wrzucac posty na bieżąco. Przepraszam, że ten rozdział to po prostu szambo, dno i co tam jeszcze, ale jest niezbędny do dalszej akcji! 

Kocham was very much <3

Hachiko