sobota, 15 lipca 2017

#Diez: Don't touch

*N*

- Ty zdecydowanie jesteś chorym pojebem - westchnąłem głośno i spoglądałem na planszę do gry w Eurobussines i zastanawiałem się które z miast kupić - Przecież nie traktujesz jej z należytym szacunkiem, więc uwierz mi stary, ale nie zdziwię się jak ona poda cię do Genewy i tyle z tego będziesz miał.

- Nicuś, kochanie - Facundo oparł się bezsilnie o oparcie fotela i pomasował dłonią swój czerwony od zadrapania, przez paznokcie dziewczyny, policzek - przecież doskonale zdajesz sobie z tego sprawę, że uwielbiam dostawać to co chcę. A chcę ją. Nie wiem na ile, tak szczerze powiedziawszy. Może przelecę ją raz, dwa, a może dwadzieścia? Nie mam zielonego pojęcia.

- Jesteś zjebany - wstałem gwałtownie od stołu nawet nie chcąc dokończyć gry - ale wiesz co? Nie zdziwię się jak się w niej zakochasz, a ona będzie mieć cię w dupie. Nawet razem z nią pójdę na komendę i poproszę o nakaz zbliżania się do niej.

To powiedziawszy, wymaszerowałem dumnym krokiem z salonu, a następnie z naszego mieszkania, trzaskając za sobą drzwiami. Ok, może ja nie byłem święty. I po alkoholu omal nie doprowadziłem do tragedii, ale nie pozwolę aby taki bufon, który niestety jest moim najlepszym przyjacielem, pozwalał sobie na zbyt wiele i robił z tą dziewczyną co chciał! A nuż miała ku temu jakiś powód? No nie wiem... Jej przyjaciółka zginęła w wypadku i osierociła dwójkę dzieci, którymi musiała się zająć? Albo ma inne problemy, z którymi musi się zmierzyć? A ten debil tylko dolewa oliwy do ognia!

Cały nabuzowany opuściłem klatkę schodową i ruszyłem prosto przed siebie. Zupełnie nie mogłem pojąć zachowania przyjmującego. Czego mu w końcu brakuje? Miał na każde jego skinienie pęczek chętnych dziewczyn, a on uczepił się takiej jednej i niepozornej. Tej, która nikomu nie wadzi! A na dodatek jest zmuszona z nim do współpracy! No przecież tak być nie może!

Dlatego też od razu skierowałem się do hali Energia, a stamtąd - oczywiście po uzyskaniu informacji odnośnie - do hotelu, gdzie pracowała... Kaja. O ile dobrze pamiętam, ale nie mogłem być w stu procentach pewnym. Jak oszalały biegłem ile sił w nogach, aż w końcu zatrzymałem się w lobby. Skinąłem na powitanie atrakcyjnej blondynce i po krótkiej rozmowie, byłem właśnie w drodze do gabinetu Pani Kierownik.

Jednak cały plan spalił na panewce, gdy przede mną wyrósł pewien osobnik i po posłaniu mi ciepłego i sympatycznego uśmiechu, złapał mnie za rękę i pociągnął w tylko sobie znanym kierunku.

- No co pan robi? - pisnąłem niemęsko, nie spodziewając się czegoś takiego - Proszę mnie puścić! Nie życzę sobie aby mnie pan dotykał!

- Jakoś ostatnio mój dotyk ci nie przeszkadzał, a nawet prosiłem o więcej - obcy osobnik zaśmiał się perliście, a ja doznałem olśnienia.

O rzesz kurwa jego mać.

***
Tu powinna być litania na przeprosiny, ale byłaby dłuższa niż rozdział.

Także ten...

Buziaki i do zobaczenia <3

Hachiko


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz